szczęście to stan umysłu...


słówko na początek

Zgłosiło się kiedyś do mnie kilka osób z prośbą abym im powiedziała jak wyleczyłam się z gronkowca złocistego. Wszystkie te osoby twierdziły, że im bardzo na tym zależy, ponieważ już od dawna mają podobny problem, a lekarze nie potrafią im pomóc. I każda z tych osób usilnie starała się mnie namówić, błagając wręcz o jakąkolwiek pomoc (były teksty o dozgonnej wdzięczności itp.) A ja wcale nie miałam zamiaru ukrywać jak to było, więc napisałam szczegółowy instruktarz co trzeba zrobić, aby się wyleczyć i rozesłałam pocztą mailową wszystkim zainteresowanym. Tych osób było chyba z siedem. I co się okazało? Nikt, ale to absolutnie nikt nie był zainteresowany jakąkolwiek pracą nad sobą! Wszyscy liczyli albo na jakieś cudowne tabletki albo cokolwiek innego byleby tylko nie musieli nic sami robić. Było to dla mnie spore zaskoczenie.

Zrozumiałam wtedy jedną ważną rzecz, że większość ludzi jest skłonna wydać kupę kasy na leki, które być może cokolwiek pomogą (a jak mogą pomóc skoro przyczyna jest gdzie indziej?), a nie zgadza się na to, żeby samemu cokolwiek ze sobą zrobić. Ale coż, każdy ma swoje powody działania i zawsze postępuje najlepiej jak potrafi.

Ale ponieważ ja mam właśnie takie doświadczenia, dlatego teraz zrezygnowałam z formy instruktarzu tak jak to zrobiłam wtedy i przedstawiam historie tak jak było, autentyczne klimaty, autentyczne emocje. Nie wyjaśniam w tekstach dlaczego tak postepuję a nie inaczej i skąd wiem to o czym mówię, ani tym bardziej nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać. To co piszę przypomina bardziej pamiętnik.

Każdy człowiek ma inne doświadczenia, inną wiedzę, inne ograniczenia. I dlatego każdy kto chce uzdrowić siebie i całe swoje życie wymaga indywidualnego podejścia. Nasze ciało i całe nasze życie to najlepsi nauczyciele. Codziennie pokazują nam czego mamy się nauczyć, co jeszcze mamy zrozumieć. I takie lekcje, często nieprzyjemne, będą powtarzać się dotąd, aż nie nauczymy się danej lekcji. Każdy swojej. Jest dobry sposób aby uniknąć niepotrzebnego powtarzania tych samych lekcji w niskończoność. I to jest obserwacja.

Gdy zaczniesz przyglądać się pewnym swoim problemom to odkryjesz np. że pewne bóle pojawiają się zawsze w tych samych okolicznościach, że to pewne potrawy ci nie służą a nie, że masz chory układ trawienny, że po spotkaniu pewnych ludzi masz więcej energii a po rozmowach z innymi gorzej się czujesz, że pewne teksty (książki) dają ci motywację do działania, a inne wprowadzają niepokój itd. itp. Mogłabym wymienić jeszcze mnóstwo takich przykładów. Ileż ja sama oszczędziłam sobie kłoptów tylko dzięki temu, że zaobserwowałam, zrozumiałam, wyciągnęłam wnioski i, co najważniejsze, zaczęłam działać inaczej.

Taka samoobserwacja ma jeszcze tą wielką zaletę, że gdy jesteśmy skupieni na swoim wnętrzu to torujemy sobie drogę do naszej wewnętrznej mądrości, która wie wszystko i zawsze daje najlepsze rady. Chociaż nie zawsze na to wygląda.

Życzę wszystkim jak najlepszego kontaktu z samym sobą!

:)